Hej, górol ci jo, górol

Z odrobiną przekory, z artystycznym założeniem, typowo góralskie akcenty trafiły nad polskie wybrzeże. Bałtyk przywitał nas łaskawie – miłą pogodą. A w rolach głównych wystąpiły:

  • spódniczka z koła z tkaniny zakupionej w Nowym Targu dwa lata temu z halką typu pettiskirt
  • bluzeczka z milutkiej bawełny (również sklep w Nowym Targu)
  • torebka i korale (Gubałówka)
  • kierpce (allegro)

Z nutką poznańskiej oszczędności…

Zacznijmy od szczerego wyznania. Nie szczędzę kasy na materiały. Kupuję impulsywnie, na zapas, uwiedziona kolorem, wzorem lub super okazją (limitowana partia, która się nie powtórzy w kuszącej cenie)…  Nijak ma się to do legendarnej poznańskiej oszczędności (czyt. skąpstwa).

Równie chętnie odwiedzam lokalne lumpeksy. We wtorki (bo najtaniej). Szukam smakowitych kąsków – ciuszków niebanalnych, nietuzinkowych, jedynych w swoim rodzaju. Dla dzieciaków, do zdjęć. Lub inaczej – ubrań, które źle czują się w swoim rozmiarze i czekają na metamorfozę. Uwielbiam ideę upcyclingu – nadawania rzeczom drugiego życia. I tak, jeszcze zimą, trafiłam na genialną spódnicę w rozmiarze 40 z cudownym haftem i w pięknym kolorze.

Zgromadziłam w ten sposób kilka udanych egzemplarzy spódnic (koniecznie z podszewką z materiału takiego samego jak materiał wierzchni kiecy – to jakieś 0,5 m kwadratowego materiału). Na pierwszy ogień poszła wspomniana wcześniej. Reszta czeka na inspirację i poryw serca 😉

Góra sukienki uszyta z gładkiej podszewki, dół ucięty tak, by było racjonalnie.

A ozdobny pas wykorzystałam do spódniczki (zameczek pozostał na sw0im miejscu). Poodpruwałam, zmarszczyłam, skróciłam, wszyłam z powrotem…

Koszt obu obrań wyniósł  ok 5 zł (2 zł spódnica z SH oraz napki).

W stylu Boho

Stosunkowo świeży wykrój od Simple Life Sewing Patterns wylądował w koszyku jakieś dwa tygodnie temu.  To wzór o dwóch opcjach długości (sukienka/top) oraz kilku fasonach rękawa. Dawał obietnicę szybkiego efektu bez zabawy w zapięcia (ciuszek zakłada się przez głowę). Do kompletu potrzebowałam zwiewnej, letniej tkaniny i wybór padł na mięciutki jeans w gwiazdki od Miekkie.

Materiał w 100% spełnił moje oczekiwania. Tkanina w charakterze przypominająca amerykańskie bawełny patchworkowe (nieco cieńsza). Gniecie się umiarkowanie (jak to bawełna), ale łatwo rozprasowuje. Nadruk po praniu nienaruszony (pranie w 30 stopniach). Resztki po praniu zamierzam poddać działaniu suszarki bębnowej, by dokładnie sprawdzić właściwości nadruku
W pierwszym praniu (dekatyzacja) straciła raptem centymetr (z półtora metra), więc kurczliwość znikoma. Szyła się kompletnie bezproblemowo, do tego fasonu sukienki potrzebowałam czegoś, co ładnie będzie się marszczyć i podwijać cieniutkim brzegiem. Srebrne gwiazdki mienią się cudnie w słońcu – efekt WOW gwarantowany.

A oto efekty moich wieczornych przyjaźni z boho-wykrojem i gwiaździstym jeansem.

Czy to się opłaca?

Od kilku lat jestem aktywnym użytkownikiem wielu grup zrzeszających fanki szycia na Facebooku. Te grupy mają różny charakter: sprzedażowy, dyskusyjny, szkoleniowy… Obecność w tych społecznościach daje mi wgląd w rynek materiałów, możliwość dzielenia się swoją działalnością, mnóstwo inspiracji i cennych wskazówek. Sama jestem samoukiem. Mogę śmiało stwierdzić, że nie osiągnęłabym tego etapu bez wsparcia i komunikacji z innymi członkiniami (znaczna większość to kobiety) grup.  Grupy wyparły w znacznej mierze fora o podobnej tematyce – to miejsca, gdzie na zadane pytanie, umieszczony post, reakcja jest niejako natychmiastowa. Z doświadczenia wiem, że członkinie grupy potrafią rozwiązać różne dylematy w przeciągu kilku godzin (również nocnych).

Jak bumerang powraca w grupach pytanie o opłacalność samodzielnego odszywania odzieży. Moje doświadczenie w tej materii obejmuje wyłącznie odzież dziecięcą (syn – rozmiar ok. 130, córka – ok.110/116) i tylko dla nich szyję z zakupionych dzianin i tkanin. Do pewnego momentu poruszałam się w obrębie wyszukanych wykrojów – fantazyjnego płaszczyka, czapki lotnika itp. W pewnym momencie i na przekór tego, co wcześniej głosiłam (że t-shirty z sieciówek są wystarczająco dobrej jakości), postanowiłam „wyprodukować” kilka sztuk odzieży z kategorii BASIC (a więc podstawowej, do codziennego noszenia). To głównie spodnie dresowe i bluzki z krótkim rękawkiem dla syna i legginsy (tych w przeciągu 3 lat uszyłam ponad 30) oraz popularne long sleeve’y z panelami w koty, kucyki i co tam było aktualnie na tapecie – dla córy.

I zawsze biję się z myślami – czy nie lepiej po prostu kupić aktualnie potrzebne ubrania zamiast godzinami buszować po sieci w poszukiwaniu odpowiednich materiałów, szykować wykroje, czy ostatecznie szyjąc. I różnie to bywa. Oczywiście kupuję większość ciuszków – zwykle na wyprzedażach sezonowych i czasem o rok lub dwa do przodu. Ale jest też tak, że jakiś wzór skradnie moje serce i wiem, że dla samej przyjemności obcowania z materiałem, muszę go mieć i z niego szyć.

Tak było tym razem. Urocza dzianina w wzór w lale wylądowała w koszyku natychmiast gdy ją zobaczyłam w sklepie internetowym Dzianina z pętelką . Po rozpakowaniu przesyłki utwierdziłam się w przekonaniu, że to był doskonały wybór (fantastycznej jakości dzianina z idealnym nadrukiem). Pozostało przemyśleć fasony ubrań dla 4,5 letniej Basi. Nie był to proces najłatwiejszy, ale postanowiłam zacząć od tuniki z wykorzystaniem panela dzianinowego z pojedynczą lalą. Kolejne modele chciałam przemyśleć tak, by wykorzystać możliwie najwięcej z zakupionej dzianiny. Postanowiłam dołączyć jasnoróżowy jersey dla urozmaicenia.

 

W eksperymencie udział wzięły:

Panel z lalką Hanką – 11,50 zł

Dzianina z pętelką (tło) – 45 zł

Dzianina z pętelką – laleczki – 45 zł

Jersey jasnoróżowy – 26 zł

sznurek jasnoróżowy – 0,5 zł

ściągacz dresowy jasnoróżowy – 3,5 zł

ściągacz t-shirtowy jasnoróżowy – 2,50 zł

ściągacz t-shirtowy szary – niewielki fragment – ok 0,5 zł

stopery przezroczyste (zakupione w lokalnej pasmanterii) – 2 zł

guma dziana – 0,6 zł

oczka kaletnicze – (w opakowaniu zbiorczym) koszt 2 sztuk – 1,5 zł

Washable Kraft Paper – 8 niewielkich kawałków – przyjmijmy 0,5 zł.

Nici – nie widzę większego sensu wliczania kosztu nici, ale dla świętego spokoju niech będzie – 0,1 zł

 

Całkowity koszt materiałów potrzebnych do uszycia tego zestawu wyniósł 139,2 zł.

Zużyłam 3 metry dzianiny praktycznie do ostatniego kawałka.

Czy się opłacało? Sami oceńcie 😉

 

I po kolei powstawały:

Tunika (wykrój Ottobre 1/2016)

Legginsy (darmowy wykrój od Love Notions —> klik )

Sukienka letnia – wykrój własny

Bluza – wykrój Mini Missy/Mister —-> klik

Sukienka Lena dress – darmowy wykrój —–> klik

Dwie opaseczki

T-shirt (wykrój własny)

Wszystkie ciuszki uszyte są na rozmiar 110/116.

Ci bardziej skrupulatni, do kosztu odszycia ciuszków dołożyliby zapewne roboczogodziny, koszt prądu i wynajmu lokalu, Zusy i inne opłaty. Przypomnę jednak, że szyłam te ubranka wyłącznie na nasze domowe potrzeby, z czystej fanaberii i dla przyjemności obcowania z piękną dzianiną. W trakcie szycia obejrzałam kątem oka kilka odcinków serialu, posłuchałam troszkę audiobooka, nadzorowałam bawiące się dzieciaki. Wszystko to mogłam robić leżąc na kanapie, ale po co? 😉

 

P.S. Powyższy post nie był sponsorowany przez żaden sklep z dzianinami, nikt nie dał mi materiału w zamian za reklamę. Opisałam swoje obiektywne odczucia. Niemniej jednak w tym miejscu pragnę podziękować Pani Marcie ze sklepu Dzianina z pętelką, która bardzo ochoczo zareagowała na zaproponowaną przeze mnie zabawę w odgadnięcie kosztu materiałów i zasponsorowała nagrodę w moim konkursie w grupie SZYCIE-WYKROJE-DIY (który z założenia miał być grupową zabawą bez nagrody;))

 

 

Lata wyczekując…

Letni kombinezon z jeansu dla Baśki od zeszłego roku wyraźnie rysował się w planach garderobianych. Próbowałam namierzyć pożądany egzemplarz przekopując sterty ciuszków po córce mojej serdecznej kumpeli. Ale, jako, że lato chyliło się wówczas ku końcowi,  postanowiłam odłożyć temat na „za rok”. Impulsem do podjęcia tematu był konkurs ogłoszony przez sklep internetowy Dresówka.pl.  Proste zadanie, atrakcyjna nagroda, nie mogłam nie przystąpić. Takie zadania, realizowanie zwykle pod presją czasu, owocują szybko ukończonym produktem, w przeciwieństwie do wiecznie odwlekanych, niesprecyzowanych wizji artystycznych…

Zamówienie na tkaninę jeansową złożone w weekend, wysłane w czwartek, z niecierpliwością oczekiwane w piątek.  Niestety, oczekiwany SMS z kodem do paczkomatu nie dotarł do późnych godzin wieczornych. Z rezygnacją i nutką rozczarowania pogodziłam się odłożyć szycie na poniedziałek. Ku ogromnemu szczęściu, w sobotni poranek dotarła upragniona wiadomość, że paczka czeka w szafeczce paczkomatu. Jakość tkaniny przerosła moje wszelkie oczekiwania – mięciutka, idealna do tego projektu! Szybka dekatyzacja (wychwalam dzień, kiedy w naszym domu zawitała suszarka bębnowa!), krojenie, dopasowywanie bawełny korespondującej z jeansem…

Uwielbiam szyć nocami. Mogę w pełni skoncentrować się na zadaniu, bez ciągłego odrywania się. Szyję zawsze z ogromną niecierpliwością, co często kończy się pruciem, ale chęć szybkiego zobaczenia efektu końcowego jest ogromna! Kombinezonik został ukończony po 2 w nocy  (maszyny Janome są niezwykle ciche!). Na rano zostawiłam sobie tylko nabicie napek – springów młotkiem.

A rano? Nie miałam pomysłu na sesję. Pogoda za oknem nie prezentowała się zachęcająco. A po obiedzie wyszło słonko i nienachalnym ciepłem objęło ogród i taras…

I cała ta praca opłaciła się. Oprócz fajnego letniego wdzianka dla Baśki, zgarnęłam II nagrodę w konkursie!!!

Pierwszy Dzień Wiosny

Nie rozumiem dlaczego 20 marca zewsząd trąbią, że obchodzimy pierwszy dzień wiosny właśnie tego dnia. Przecież tradycja nakazuje, by Marzannę utopić i na wagary pójść dzień później! Ja więc, wierna tradycji, świętowanie przeniosłam na 21 marca i wiosnę przywitałam … iście wiosennie. Kurteczką w ptaszorki mianowicie.

Kurteczka uszyta jest z softshellu (dostępny w sklepie Metry i Centymetry) z wykorzystaniem wykroju na parkę od Chicestilo. Szyjąc ją, wprowadziłam sporo zmian:

  1. wybrałam większy rozmiar (kurteczka ma bardzo wąską rozmiarówkę). Baś nosi 110, kurtka na 122-128.
  2. kurteczkę odpowiednio skróciłam (bo jednak za długa)
  3. kaptur przemodelowałam na 3 częściowy (bo ładniej się układa)
  4. dodałam zabezpieczenie zamka (by bródki nie urażało)
  5. kieszenie naszywane zmieniłam na wpuszczane (by nie zakłócać wzoru tkaniny)
  6. zrezygnowałam z tunelika na sznurek w pasie (bo nie wydawał mi się konieczny)
  7.  kurteczkę podszyłam cienką pikówką (bo ma być przejściowa)
  8. podzieliłam boki kaptura, by bez konieczności nabijania oczek wprowadzić tunelikiem gumkę

Nie obyło się jednak bez drobnych potknięć. Stebnowanie po kilku warstwach tkaniny (po szwach i łączeniach) okraszone było kwiecistymi wiązankami (maszyna przepuszczała na „górkach”). Zapomniałam też o doszyciu wieszaczka w miejscu łączenia kurteczki z kapturem (uświadomiłam to sobie w trakcie robienia zdjęć). Niemniej jednak efekt absolutnie mnie zadowala, a wiosenna kurtka Basi wygląda tak:

 

Ogrzewamy zimą łepetynki

Końcem zimy, przy rosnących temperaturach, pozwolę sobie przywołać temat okrycia głowy maluchów gdy pogoda sprzyja raczej do sięgnięcia po opaski, baseballówki czy cienkie dzianinowe czapeczki. Swojego czasu, po prezentacji uszytych przeze mnie komino-kapturków, zebrałam spore cięgi za niepraktyczność tychże w polskich warunkach.  Ubrania dla dzieci lubię traktować z przymrużeniem oka. Prawdopodobnie nie zdecyduję się ubierać  córci w bluzę, która nie zakryje newralgicznego obszaru nerek i brzuszka przy mocnym wietrze. Nie pozwolę również synkowi biegać z nieokrytą szyją, gdy temperatura oscyluje w okolicach zera. Ale lubię mieć do dyspozycji gadżety ubraniowe, którymi moje dzieciaki są po prostu zachwycone i pozwalam im wykorzystać je bez uszczerbku na ich zdrowiu.

Takie okrycia główek uszyłam z dwóch wykrojów (jeden z nich testowałam na etapie projektowania dla Heidi nad Finn, moje zdjęcie prezentuje ten produkt) TEGO i TEGO.

Maluchy wyglądały w nich obłędnie,  miały sporo frajdy z noszenia tych kapturków.

Ciepło, cieplej… poncho

Jesienne wdzianko – cieplutka narzutka powstały w ramach testowania wykroju dla Heidi and Finn. Uszyta z drapanej, mięsistej dresówki, świetnie sprawdza się w jesienne dni, gdy czuć chłód w powietrzu, a na kurtki i płaszcze jeszcze nie pora;)

Wykrój wielce nieskomplikowany – w sam raz dla początkujących. A satysfakcja z szycia ogromna – ciuszek powstał w zaledwie godzinkę (z czego większość czasu zajęło sklejanie wykroju)

Niekoniecznie upalne lato

Oj miałam nosa wiosną szykując Basi ten strój w marynistycznych barwach. Jakoś po cichu miałam nadzieję, że nie powtórzą się zeszłoroczne upały.  Dodatkowo w asortymencie mojego ulubionego sklepu z dzianinami pojawił się idealny jersey w biało, granatowe paski. Tunika powstała według wypróbowanego przeze mnie wielokrotnie wykroju –>klik<– . Czapeczkę również możecie uszyć samodzielnie! Tu można zakupić wykrój –>klik<–.

 

DSC06634 DSC06640 DSC06646 DSC06671 DSC06677 DSC06691 DSC06704 DSC06763a

Glamour według Basielki

Pojęcie mody dla prawie czterolatki ogranicza się do koloru różowego i brokatu. Owszem, udaje mi się czasem przemycić do przedszkola legginsy i t-shirty, ale idealnie by choćby element wzoru, nadruku, czy choćby skarpetki , były różowe. Odpowiedzią na te upodobania był komplecik na chłodniejsze dni. Kurteczka wyszła ciut za duża, spódniczkę dopasowałam do rozmiaru kurtki i zakładam, że na sezon jesienny (wiosna 2017?) będą pasowały idealnie.

Kurteczka została uszyta z resztek grubej dresówki drapanej. Literkę B na pleckach ułożyłam z termodżetów i naprasowałam. Wystarczyło wydrukować odpowiedniej wielkości literkę (wybór czcionki – zadanie na dobrą godzinę) w odbiciu lustrzanym (nie wzięcie tego faktu pod uwagę – kolejna godzina zmarnowana), poukładać za pomocą pęsety różnej wielkości cyrkonie klejem do góry na folii transferowej Hot-fix. Następnie obrócić folię z naklejonymi dżetami i umieścić w docelowym miejscu. Zaprasować (dość długo). Zastosowanie kamieni o różnych wielkościach nie było najlepszym wyborem – małe kamyczki nie dostawały wystarczającej ilości ciepła, bo dostępu do nich broniły większe cyrkonie. Te mniejsze musiałam dogrzać pojedynczo aplikatorem.

DSC00794web DSC00815web DSC00828web DSC00842web DSC00848web DSC00903web DSC00943