Z nutką poznańskiej oszczędności…

Zacznijmy od szczerego wyznania. Nie szczędzę kasy na materiały. Kupuję impulsywnie, na zapas, uwiedziona kolorem, wzorem lub super okazją (limitowana partia, która się nie powtórzy w kuszącej cenie)…  Nijak ma się to do legendarnej poznańskiej oszczędności (czyt. skąpstwa).

Równie chętnie odwiedzam lokalne lumpeksy. We wtorki (bo najtaniej). Szukam smakowitych kąsków – ciuszków niebanalnych, nietuzinkowych, jedynych w swoim rodzaju. Dla dzieciaków, do zdjęć. Lub inaczej – ubrań, które źle czują się w swoim rozmiarze i czekają na metamorfozę. Uwielbiam ideę upcyclingu – nadawania rzeczom drugiego życia. I tak, jeszcze zimą, trafiłam na genialną spódnicę w rozmiarze 40 z cudownym haftem i w pięknym kolorze.

Zgromadziłam w ten sposób kilka udanych egzemplarzy spódnic (koniecznie z podszewką z materiału takiego samego jak materiał wierzchni kiecy – to jakieś 0,5 m kwadratowego materiału). Na pierwszy ogień poszła wspomniana wcześniej. Reszta czeka na inspirację i poryw serca 😉

Góra sukienki uszyta z gładkiej podszewki, dół ucięty tak, by było racjonalnie.

A ozdobny pas wykorzystałam do spódniczki (zameczek pozostał na sw0im miejscu). Poodpruwałam, zmarszczyłam, skróciłam, wszyłam z powrotem…

Koszt obu obrań wyniósł  ok 5 zł (2 zł spódnica z SH oraz napki).

Tutu – gdybym tylko znów miała 6 lat…

Tutu – spódniczka marzeń. Tiulowe zwiewne cudo dla małej tancerki. Nieodzowne dodatek bal(ik)owej garderoby (jeśli nie element główny). Nie jestem w stanie zliczyć ile takich spódniczek zrobiłam. Cieszy mnie natomiast fakt, że moja nieco ponad dwuletnia córka nie wzbrania się przed ich noszeniem, ba – sama o nie prosi. Ma jedną dyżurną – różową, a jakże. Gdy tylko najdzie ją ochota, wyraźnie i stanowczo używa palca wskazującego, oznajmiając, że chce ją nałożyć.

Na dzisiejszą sesję powstała jasnoturkusowa. SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

Testujemy dla Simple Life Pattern Company

Kto testuje?

No ja i Baś. Ja szyję, mierzę, Baś ucieka i kwiczy z zachwytu, gdy próbuję dopaść ją na przymiarkę sukienki.

Jak to – testuję?

Ano zwyczajnie. Projektant wysyła wzór w fazie testów do sprawdzenia pod kątem błędów językowych, naniesienia oznaczeń, przejrzystości i prostoty wykroju. Ja szyję, dopadam Basielkę (piszczącą z zachwytu i chowającą się pod łóżko), odziewam w com uszyła i robię zdjęcia.

Po co testuję?

Bo inaczej nie zbiorę się by rozpocząć jakiś projekt i szybko go skończyć. Na testowanie wykroju zwykle  jest tydzień. To mobilizuje do pracy. Oczywiście darmowy wykrój jest łakomym kąskiem, zwłaszcza, że amerykańskie wykroje przygotowane są perfekcyjnie i dodatkowo okraszone szczegółowymi fotografiami prowadzącymi szyjącą (-ego) krok po kroku.

No i co tam testowałam?

Kieckę. Z gołymi plecami! Jest absolutnie cudna!. Mięciutka (dzianina premium) i wygodna. Wiruje, rozciąga się – idealna dla każdej dziewczynki. Ten wykrój ma szereg opcji – sukienka lub tunika, 3 długości rękawków. Nic z czym obeznana fanka krawiectwa by sobie nie poradziła, ale dla początkujących to ogromne ułatwienie.  Wybrałam kolor AQUA – jakoś tak „urodowo” pasuje mi do Basi.

SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC SONY DSC

Link do strony projektantki – www.thesimplelifecompany.com