Nie rozumiem dlaczego 20 marca zewsząd trąbią, że obchodzimy pierwszy dzień wiosny właśnie tego dnia. Przecież tradycja nakazuje, by Marzannę utopić i na wagary pójść dzień później! Ja więc, wierna tradycji, świętowanie przeniosłam na 21 marca i wiosnę przywitałam … iście wiosennie. Kurteczką w ptaszorki mianowicie.
Kurteczka uszyta jest z softshellu (dostępny w sklepie Metry i Centymetry) z wykorzystaniem wykroju na parkę od Chicestilo. Szyjąc ją, wprowadziłam sporo zmian:
- wybrałam większy rozmiar (kurteczka ma bardzo wąską rozmiarówkę). Baś nosi 110, kurtka na 122-128.
- kurteczkę odpowiednio skróciłam (bo jednak za długa)
- kaptur przemodelowałam na 3 częściowy (bo ładniej się układa)
- dodałam zabezpieczenie zamka (by bródki nie urażało)
- kieszenie naszywane zmieniłam na wpuszczane (by nie zakłócać wzoru tkaniny)
- zrezygnowałam z tunelika na sznurek w pasie (bo nie wydawał mi się konieczny)
- kurteczkę podszyłam cienką pikówką (bo ma być przejściowa)
- podzieliłam boki kaptura, by bez konieczności nabijania oczek wprowadzić tunelikiem gumkę
Nie obyło się jednak bez drobnych potknięć. Stebnowanie po kilku warstwach tkaniny (po szwach i łączeniach) okraszone było kwiecistymi wiązankami (maszyna przepuszczała na „górkach”). Zapomniałam też o doszyciu wieszaczka w miejscu łączenia kurteczki z kapturem (uświadomiłam to sobie w trakcie robienia zdjęć). Niemniej jednak efekt absolutnie mnie zadowala, a wiosenna kurtka Basi wygląda tak:
–