Pozwólcie, że określę się jasno: ani nie jestem fanką, ani przeciwniczką. Lekko bawią mnie przyjmowane nieco na siłę próby obchodzenia tego „święta” w naszych, polskich, realiach. Biegające z kapturem na głowie i wychciewające słodycze dzieciaki całkowicie odstają od zorganizowanych przebierańców na zachodzie. Nie będziemy również w stanie dorównać fantazją w organizacji wieczorów Halloweenowych, gdzie całe ulice zamieniają się w mroczną imprezę.
W naszym domu zwykle pozwalamy sobie na jeden dzień „strachów”. Pieczemy Paluchy Wiedźmy albo jakieś tematyczne babeczki, oglądamy upiorną kreskówkę, czasem przygotowujemy balony i odpalamy świeczkę. Zdarzyło się nawet, że wycinaliśmy dyniowy lampion. Udało nam się także zorganizować sesję (w sumie to dwie) inspirowaną postacią Wednesday Addams.
W tym roku upatrzyłam sobie kolekcję wzorów, którą wydrukowała dla mnie niezawodna Dresówka. I powstała cała kolekcja ubrań inspirowanych mniej lub bardziej (raczej mniej) upiornymi klimatami.
Zobaczcie sami!
Po pierwsze: kurteczka z drukowanego weluru (ależ ten materiał jest mięciutki!)
Po drugie: top w nietoperze
Po trzecie: kolejny top 😉