W ogródeczku

Każda wizyta u rodziny na wsi to wspaniała okazja by zaszyć się w zakamarkach ogrodu, odziać Baśkę w sukienkę szytą kilka tygodni wcześniej, obiecać sporą porcję ulubionych słodyczy i cierpliwie czekać aż młoda dama zechce ustawić się tam, gdzie zaplanowałam. Po uprzątnięciu podejrzanych badylków, odgonieniu mrówek, przeniesieniu dżdżownicy, Barbara niechętnie i z podejrzliwością postanowiła współpracować.

Sukienka uszyta została z wykorzystaniem wykroju Nora od Violette Field Threads i bawełny amerykańskiej w cudny ptasi wzór. Kreacja niezwykle romantyczna świetnie wpasowała się w ogródkowe klimaty.

Kubę też namówiłam na zdjęcia. Bez przebieranek

Summer in the city

W poszukiwaniu światła idealnego wybrałyśmy się na przechadzkę po mało uczęszczanych uliczkach naszego miasta. Tuż przy Starym Rynku, ulicę Ratuszową pięknie oświetlało popołudniowe słońce. Baś usadowiła się na schodach i postanowiła zrobić wszystko by wyprowadzić matkę z równowagi. Byłam święcie przekonana, że nie znajdę na karcie ani jednego dobrego zdjęcia z tej sesji.

Bluzeczkę do sesji uszyłam z delikatnego batystu. Delikatna i dziewczęca cudnie dopasowała się do jeansowych szortów i słomkowego kapelusza. Wyjątkowo efektowne sandałki to udany zakup na aliexpress.

W stylu Boho

Stosunkowo świeży wykrój od Simple Life Sewing Patterns wylądował w koszyku jakieś dwa tygodnie temu.  To wzór o dwóch opcjach długości (sukienka/top) oraz kilku fasonach rękawa. Dawał obietnicę szybkiego efektu bez zabawy w zapięcia (ciuszek zakłada się przez głowę). Do kompletu potrzebowałam zwiewnej, letniej tkaniny i wybór padł na mięciutki jeans w gwiazdki od Miekkie.

Materiał w 100% spełnił moje oczekiwania. Tkanina w charakterze przypominająca amerykańskie bawełny patchworkowe (nieco cieńsza). Gniecie się umiarkowanie (jak to bawełna), ale łatwo rozprasowuje. Nadruk po praniu nienaruszony (pranie w 30 stopniach). Resztki po praniu zamierzam poddać działaniu suszarki bębnowej, by dokładnie sprawdzić właściwości nadruku
W pierwszym praniu (dekatyzacja) straciła raptem centymetr (z półtora metra), więc kurczliwość znikoma. Szyła się kompletnie bezproblemowo, do tego fasonu sukienki potrzebowałam czegoś, co ładnie będzie się marszczyć i podwijać cieniutkim brzegiem. Srebrne gwiazdki mienią się cudnie w słońcu – efekt WOW gwarantowany.

A oto efekty moich wieczornych przyjaźni z boho-wykrojem i gwiaździstym jeansem.

Lata wyczekując…

Letni kombinezon z jeansu dla Baśki od zeszłego roku wyraźnie rysował się w planach garderobianych. Próbowałam namierzyć pożądany egzemplarz przekopując sterty ciuszków po córce mojej serdecznej kumpeli. Ale, jako, że lato chyliło się wówczas ku końcowi,  postanowiłam odłożyć temat na „za rok”. Impulsem do podjęcia tematu był konkurs ogłoszony przez sklep internetowy Dresówka.pl.  Proste zadanie, atrakcyjna nagroda, nie mogłam nie przystąpić. Takie zadania, realizowanie zwykle pod presją czasu, owocują szybko ukończonym produktem, w przeciwieństwie do wiecznie odwlekanych, niesprecyzowanych wizji artystycznych…

Zamówienie na tkaninę jeansową złożone w weekend, wysłane w czwartek, z niecierpliwością oczekiwane w piątek.  Niestety, oczekiwany SMS z kodem do paczkomatu nie dotarł do późnych godzin wieczornych. Z rezygnacją i nutką rozczarowania pogodziłam się odłożyć szycie na poniedziałek. Ku ogromnemu szczęściu, w sobotni poranek dotarła upragniona wiadomość, że paczka czeka w szafeczce paczkomatu. Jakość tkaniny przerosła moje wszelkie oczekiwania – mięciutka, idealna do tego projektu! Szybka dekatyzacja (wychwalam dzień, kiedy w naszym domu zawitała suszarka bębnowa!), krojenie, dopasowywanie bawełny korespondującej z jeansem…

Uwielbiam szyć nocami. Mogę w pełni skoncentrować się na zadaniu, bez ciągłego odrywania się. Szyję zawsze z ogromną niecierpliwością, co często kończy się pruciem, ale chęć szybkiego zobaczenia efektu końcowego jest ogromna! Kombinezonik został ukończony po 2 w nocy  (maszyny Janome są niezwykle ciche!). Na rano zostawiłam sobie tylko nabicie napek – springów młotkiem.

A rano? Nie miałam pomysłu na sesję. Pogoda za oknem nie prezentowała się zachęcająco. A po obiedzie wyszło słonko i nienachalnym ciepłem objęło ogród i taras…

I cała ta praca opłaciła się. Oprócz fajnego letniego wdzianka dla Baśki, zgarnęłam II nagrodę w konkursie!!!