dla Agi

Nie wiem czy można jakimś słowem określić nasze więzy rodzinne, pewnie nie. Agnieszka jest żoną syna mojego ojca chrzestnego. Zakładam, że nie ma takiego słowa. Ale łączy nas duża sympatia i … wspólna pasja. Obie cierpimy na zespół niespokojnych rąk, lubimy tworzyć. Podziwiam Agę za równiutkie szydełkowe ściegi, bo sama, pomimo wielu prób, nie opanowałam tej umiejętności. Aga działa jako hoo- hoo, zachęcam do zerknięcia na jej prace.

Adze zamarzyła się torba, którą kiedyś uszyłam, dobiłyśmy zatem targu – u Basi zamieszkała cudowna szydełkowa mysza do przytulania, ja zabrałam się do szycia kompletu w kolorystyce wybranej przez przyszłą właścicielkę.

Dla miłośniczki koni

Każdy z Was ma pewnie w rodzinie, lub gronie znajomych tą szaloną nastolatkę, która bez przerwy nawija o koniach, jeździ konno ile sił i czasu starcza. Cudownie patrzy się na tą pasję, na ogrom miłości do zwierząt, który bije z tego wrażliwego nastoletniego serca.
W związku z planowanymi odwiedzinami w domu wspomnianej miłośniczki koni, powstały dwie spódniczki pettiskirt – dla młodszych sióstr i kosmetyczka dla nastolatki, by mogła zapakować wszystkie swoje niezbędne nastoletnie kosmetyki na każdy wyjazd wakacyjny, na każdą nadchodzącą przygodę.
To kolejny model, który odszyłam wg instrukcji od ByAnnie.com. To bardzo udany wzór, który sprawdza się w każdej podróży. A jak to mówią „Nie zmienia się koni podczas przeprawy przez rzekę”. Więc, gdy czasu do wyjazdu pozostało niewiele, nie ma co sięgać po nowe, lepiej wykorzystać sprawdzone.

W drogę!

Gdy sytuacja związana z nieproszonym gościem w postaci wirusa nie nastraja specjalnie optymistycznie, gdy nie ma sensu planować dalekich wakacyjnych podróży, z odsieczą przychodzi ten uroczy zestaw podróżny w tropikalne wzory.

Radosne barwy i wzory nastroją z pewnością wakacyjnie, a rozmiar toreb wystarczy w sam raz na weekendowy wypad.

Mała kobietka

8 marca to dzień wszystkich kobiet – tych małych i tych dużych. Te małe lubią czasem pobyć takimi większymi, przywdziewają mamine buty na obcasach, malują ukradkiem usta błyszczykiem, ozdabiają paznokcie lakierem i podkradają perfumy.

Pepitka to wzór jednoznacznie kojarzący się z kobiecą klasą. W połączeniu z czerwienią dodatkowo zyskuje na elegancji. Dostępna w różnych rozmiarach – mi przypadła do gustu wersja nadrobniejsza.

Poliestrowa tkanina w czarno-bialy deseń to idealny wybór dla kolejnego projektu, który upatrzyłam sobie dawno, aczkolwiek onieśmielał. Wydawał się niezwykle skomplikowany i pracochłonny. Odkładałam go zatem na bliżej nieokreślony czas, ale wrócił do mnie gdy na horyzoncie pojawił się Dzień Kobiet i potrzeba stworzenia czegoś na tą okazję.

Na początku była w planach tylko torba podróżna. W trakcie przeglądania zapasów okazało się, że wystarczy i na kosmetyczkę na wyjazdy. A na końcu wykroiłam jeszcze kilka niewielkich kosmetyczek/piórniczków na drobne bibeloty.

Tkaninę poliestrową przepikowałam z ociepliną i drugą tkaniną wodoodporną (dla ciekawego efektu i zachowania sztywności wyrobu. Tym razem zdecydowałam się na kwadraty, które podkreśliły geometryczność nadruku.

Nawycinałam mnóóóstwo elementów (to najprzyjemniejsza część procesu tworzenia). Pooznaczałam każdy z nich, by nie pomylić żadnego i nie zostać na koniec z niewykorzystanym kawałkiem i podążałam za instrukcjami autorki wykroju szyjąc torbę. Autorką projektu jest Annie Unrein, która prowadzi kilka kursów w obrębie platformy Bluprint – tam właśnie znalazłam wskazówki jak z dziesiątek elementów stworzyć podróżniczy niezbędnik.

Kosmetyczka to już sprawdzony przeze mnie produkt. Wcześniej uszyłam ich kilka. Możecie zobaczyć je TUTAJ. Jak sprawdzi się torba? Jeszcze nie wiem. Wyszła świeżutko spod maszyny i czeka na pierwszą wyprawę. Zakładam, że doskonale spędzi się na weekendowy wypad bez dzieci ;). Jest bardzo pojemna, ma mnóstwo kieszonek: wewnątrz dwie z siatki (jedną zapinaną na zamek, drugą otwartą, przedzieloną na 3 mniejsze, na zewnątrz dwie po bokach, jedną z tyłu i dwie z przodu (otwarta i zapinana na zamek). Jako, że uwielbiam tego typu udogodnienia, cieszyłam się jak dziecko, dokładając każdą kolejną w trakcie szycia.

Basia, jak zazwyczaj, zaprezentowała nowy produkt. Sesja wymagała odpowiedniej stylizacji. Postawiłam na styl odrobinę retro: spodnie rozszerzane ku dołowi, futerko a’la dalmatyńczyk i top w pepitkowy nadruk (dzianina czekała na tą okazję dwa lata). Dopełnieniem były oczywiście czerwoniutkie lakierki na obcasie, które Baś wymarzyła sobie na wesele kilka miesięcy temu.