Pojęcie mody dla prawie czterolatki ogranicza się do koloru różowego i brokatu. Owszem, udaje mi się czasem przemycić do przedszkola legginsy i t-shirty, ale idealnie by choćby element wzoru, nadruku, czy choćby skarpetki , były różowe. Odpowiedzią na te upodobania był komplecik na chłodniejsze dni. Kurteczka wyszła ciut za duża, spódniczkę dopasowałam do rozmiaru kurtki i zakładam, że na sezon jesienny (wiosna 2017?) będą pasowały idealnie.
Kurteczka została uszyta z resztek grubej dresówki drapanej. Literkę B na pleckach ułożyłam z termodżetów i naprasowałam. Wystarczyło wydrukować odpowiedniej wielkości literkę (wybór czcionki – zadanie na dobrą godzinę) w odbiciu lustrzanym (nie wzięcie tego faktu pod uwagę – kolejna godzina zmarnowana), poukładać za pomocą pęsety różnej wielkości cyrkonie klejem do góry na folii transferowej Hot-fix. Następnie obrócić folię z naklejonymi dżetami i umieścić w docelowym miejscu. Zaprasować (dość długo). Zastosowanie kamieni o różnych wielkościach nie było najlepszym wyborem – małe kamyczki nie dostawały wystarczającej ilości ciepła, bo dostępu do nich broniły większe cyrkonie. Te mniejsze musiałam dogrzać pojedynczo aplikatorem.
Piękna jest ta literka z dżetów! Jak dotąd używałam jedynie naszywanych błyskotek, ale chyba czas rozszerzyć asortyment
NIestety nie udało mi się na zdjęciu złapać odblasków, ale mieni się cudnie. W trakcje pracy (wieczorem) nie zauważyłam, że jeden z dżetów ma inny odcień. Nazajutrz próbowałam go usunąć. Był tak wgrzany w tkaninę, że połamałam paznokcie zanim go z trudem usunęłam. Trzymają się skubańce świetnie, ale trzeba troszkę czasu poświęcić, by je odpowiednio wkleić