Emma

Króciutko, bo wpisów mazurskich aż nadto! Nieco przewrotnie, bo sukienka uszyta z materiału podszewkowego. Ale… takiego typu premium – doskonała jakość, lekko rozciągliwa, praktycznie niemnąca! Czego chcieć więcej od sukienki?

Sielsko – mazursko

To nasza pierwsza wyprawa na Mazury. Miejsca wypoczynku szukałam dość długo – musiał spełniać ważne założenia: pomieścić 3 rodziny, zapewniając każdej z nich komfort i prywatność. Musiał być na wyłączność dla nas, znajdować się bliziutko jeziora z bezpiecznym, łagodnym zejściem do wody, oferować miejsce do zabaw w postaci ogrodu. Znalazłam! Roganty – to wyjątkowy dom, którego właściciele stają na głowie, by dogodzić gościom. Na miejscu znaleźliśmy WSZYSTKO, co mogło nam się zamarzyć!. Urocze altanki grillowe, rowery, deski SUP, kajak, huśtawki, boisko do badmintona, ogródek z którego goście mogą czerpać do woli. A wszystko to raptem kilka kroków do brzegu jeziora, na którym zorganizowano miejsce ogniskowe. Brzmi nieźle, prawda? A jeśli dodam, że pogada była dla nas bardziej niż łaskawa, to mam ochotę wrócić tam, choćby natychmiast!
Na ten wyjazd przygotowałam kilka strojów do zdjęć. Wiedziałam, że mogę liczyć na sielskie klimaty i nie zawiodłam się. Do górnego wejścia małego domku gospodarczego prowadziła drabinka. Baś niechętnie, bo bała się pająków, ale po namowach, zapozowała.

Grochy mazurskie

Groszki to mój ulubiony motyw. Sięgałam po niego wielokrotnie, głównie w przypadku sukienek w stylu Pin up. To taka nasza dziewczęca wariacja na temat tej estetyki. Kolejny raz z pomocą przyszedł wyjątkowy wykrój od Vintage Little Lady – Opal. Dziewczyny z tej ekipy projektantek znają się na rzeczy. Nie dość, że doskonale dopasowany do rozmiarów z tabelki, okraszony bogato ilustracjami – przewodnikiem po szyciu, to jeszcze efekt za każdym razem murowany.
To nasza pierwsza sesja w trakcie cudownego pobytu na Mazurach. Wybraliśmy się tam dwunastoosobową ekipą, zamieszkaliśmy w klimatycznym domu, na malutką i pustą plażę wychodziliśmy z naszego ogrodu i taplaliśmy się w cieplutkiej wodzie.
Dodatkowo, tuż obok znajdował się pomost z zacumowanymi żaglówkami i to on posłużył do niejednej sesji zdjęciowej.

Miekkie Sewing Call

„Wezwanie do szycia od Miekkie” – wyzwanie rzucone przez sklep z tkaninami – miekkie.com na uszycie stroju z powierzonego przez sklep materiału. Przypadła mi w udziale wiskoza z lnem w cudowny kwiatowy wzór.
Struktura tkaniny spodobała mi się tak bardzo, że bez wahania zamówiłam kolejny wzór do odszycia kolejnych modeli. Skorzystałam ze sprawdzonego wykroju – Lacey od Vintage Little Lady. Wcześniej szyłam tą sukienkę z długimi rękawami, tym razem zdecydowałam się na inny krój.
Pod spód oczywiście powędrowała spódniczka pettiskirt , by nadać jej objętości.

Aria

Pod taką nazwą zespół projektantek z Vintage Little Lady wypuścił przeuroczą sukienkę w stylu retro/sielskim. Dziewczyny działające pod tą marką tworzą przepiękne wykroje na ubranka w stylu vintage lub eleganckim. Nie znajdziemy tu nowoczesnych fasonów – wszystkie są klasyczne z nutką starego stylu.
Do uszycia tego modelu wybrałam wybrałam tkaninę, która wg sprzedającego miała być mieszanką lnu i bawełny. Szyła się nienajgorzej, ale siepała niemiłosiernie ;).

Hej wesele!

Nieczęsto zdarza nam się bywać na takich wyjątkowych przyjęciach. To trzecie wesele, w którym uczestniczyły moje dzieciaki. I w zasadzie pierwsze, które zapamiętają. Na poprzednich były za małe.

Mężczyźni mają proste rozwiązania na takie okazje, Kobiety – te mniejsze i większe czują dużo silniejszą presję. Suknię dla siebie kupiłam nie bez zgrzytów (oj nie lubię tego elementu garderoby!), dla Basi – wiadomo, uszyłam.
Nie chciałam przedobrzyć. Chciałam by czuła się przede wszystkim swobodnie i wygodnie. Jeśli chodzi o krój i dobór kolorów, Baś zdaje się mieć do mnie całkowite zaufanie. Suknia miała być tylko „taneczna”. Postawiłam na sprawdzone rozwiązanie – spódnica z koła z halką pettiskirt. W tańcu kręciła się zjawiskowo. Satyna bawełniana, z której uszyła sukienkę była miła dla ciałka i zaskakująco niegniotąca. Przez całą imprezę wyglądała nienagannie.

Pozwoliłam jednak na odrobinę szaleństwa (którą nawiasem mówiąc zasponsorowałam bez zmrużenia oka). Basia marzyła o butach na obcasie. Udało mi się kupić przeurocze lakierki na aliexpress, a mała wytrzymała w nich do 2 w nocy tańcząc jakby cały parkiet należał do niej.

Sukienka świetnie sprawdzi się też podczas nadchodzących świąt.


Sielskie Bieszczady

Kończąc opowieść o naszej bieszczadzkiej przygodzie, muszę wspomnieć o wspaniałej wizycie u uroczych zwierzaków – alpak. Ujęły nas ogromnie, choć szybko dość znudziły się naszą obecnością. Udało się jednak złapać kilka przytulasów i kilka szturchańców od najmłodszego członka stada.

A wieczorem, na łące napawaliśmy się spokojem i rześkim powietrzem.
Towarzyszył nam sprawdzony komplecik, który na tą okazję uszyłam po raz kolejny, tym razem na sukienkę wykorzystując spódnicę z lumpeksu.

Odprułam nadmiar cekinów, górę sukienki uszyłam z podszewki spódnicy (szczęśliwie z tej samej tkaniny, co reszta spódnicy). A fartuszek – z tkaniny lnianej zakupionej w jednej z grup.

Wielkopolska Prowansja

Od kilku lat podziwiam klimatyczne sesje plenerowe koleżanek i kolegów fotografów, którzy pod koniec czerwca odwiedzają nasze polskie lawendowe mini-plantacje i czarują fioletem. Jakoś niespecjalnie mi się do tej pory składało zwłaszcza, że najbliższe pole oddalone jest jakieś 1,5 godziny drogi od naszego domu (niby niespecjalnie daleko, ale chęci do takiej podróży po kilka ujęć wciąż brakowało).

Okazja nadarzyła się przy okazji odwożenia syna na obóz konny w niedalekie okolice. Choć pora dnia i warunki pogodowe nie wróżyły powodzenia tej misji (godzina 17ta, bezchmurne niebo i palące słońce). Tego typu zdjęcia najlepiej wychodzą przy zachodzie słońca, przy delikatnym zachmurzeniu. By jakoś „zmiękczyć” ostre światło posłużyłam się blendą z dyfuzorem, którą uczynnie nadzorował mąż.

Strój… No tak, nie uszykowałam nic na tą okazję. Pomysł sesji narodził się dość spontanicznie. Na szczęście uszyta dawno sukienka i kapelusz zdawały się czekać na jeszcze jeden występ. Sprawdziły się doskonale.

A gdzie odbyła się nasza sesja? Koniecznie odwiedźcie Lawendowe Zdroje
i poczujcie wyjątkowy zapach i wspaniały klimat tego uroczego miejsca!

Drugie życie

Wtorkowe wizyty w lokalnym lumpeksie na stałe wpisały się w mój tygodniowy rozkład atrakcji. Wtorkowe, bo cena najniższa. Na wieszakach i półkach znajdują się już tylko przebierane przez cały tydzień sterty ubrań. I prawie zawsze wypatrzę perełkę, obok której klienci przechodzili obojętnie od czasu środowej dostawy.

Dwie zasłony z bawełnianej tkaniny z podszewką to w sumie 16 metrów kwadratowych materiału do dalszej pracy i wzór, który w wyobraźni miał stać się romantyczną sukienką letnią.

Wyprane, rozprute, rozprasowane spoczęły w szufladzie w oczekiwaniu na szycie i letnie plenery zdjęciowe.

Wybrałam fason dość karkołomny. Nie tyle w samym szyciu, co prasowaniu. Na samą myśl o tym, zaczynam żałować tego wyboru jakkolwiek uroczo prezentuje się w gotowym wyrobie.