Lata wyczekując…

Letni kombinezon z jeansu dla Baśki od zeszłego roku wyraźnie rysował się w planach garderobianych. Próbowałam namierzyć pożądany egzemplarz przekopując sterty ciuszków po córce mojej serdecznej kumpeli. Ale, jako, że lato chyliło się wówczas ku końcowi,  postanowiłam odłożyć temat na „za rok”. Impulsem do podjęcia tematu był konkurs ogłoszony przez sklep internetowy Dresówka.pl.  Proste zadanie, atrakcyjna nagroda, nie mogłam nie przystąpić. Takie zadania, realizowanie zwykle pod presją czasu, owocują szybko ukończonym produktem, w przeciwieństwie do wiecznie odwlekanych, niesprecyzowanych wizji artystycznych…

Zamówienie na tkaninę jeansową złożone w weekend, wysłane w czwartek, z niecierpliwością oczekiwane w piątek.  Niestety, oczekiwany SMS z kodem do paczkomatu nie dotarł do późnych godzin wieczornych. Z rezygnacją i nutką rozczarowania pogodziłam się odłożyć szycie na poniedziałek. Ku ogromnemu szczęściu, w sobotni poranek dotarła upragniona wiadomość, że paczka czeka w szafeczce paczkomatu. Jakość tkaniny przerosła moje wszelkie oczekiwania – mięciutka, idealna do tego projektu! Szybka dekatyzacja (wychwalam dzień, kiedy w naszym domu zawitała suszarka bębnowa!), krojenie, dopasowywanie bawełny korespondującej z jeansem…

Uwielbiam szyć nocami. Mogę w pełni skoncentrować się na zadaniu, bez ciągłego odrywania się. Szyję zawsze z ogromną niecierpliwością, co często kończy się pruciem, ale chęć szybkiego zobaczenia efektu końcowego jest ogromna! Kombinezonik został ukończony po 2 w nocy  (maszyny Janome są niezwykle ciche!). Na rano zostawiłam sobie tylko nabicie napek – springów młotkiem.

A rano? Nie miałam pomysłu na sesję. Pogoda za oknem nie prezentowała się zachęcająco. A po obiedzie wyszło słonko i nienachalnym ciepłem objęło ogród i taras…

I cała ta praca opłaciła się. Oprócz fajnego letniego wdzianka dla Baśki, zgarnęłam II nagrodę w konkursie!!!

Madame…

Kapelusze to moje ulubione nakrycie głowy. Broń Boże mojej głowy… Uwielbiam na nie patrzeć, czasem szyć, czy jakoś stworzyć. Ten model to już druga (na pewno nie ostatnia) realizacja z amerykańskiego wykroju od Violette Field Threads. I tym razem użyłam flauszu, ale patrząc na efekt końcowy i kształt gotowego wyrobu, będę chyba zmuszona następnym razem dokonać niewielkich zmian w wykroju, by kapelusik ładniej przylegał do główki.

A tak prezentował się wcześniejszy model