Kocyk chenille

Chenille – termin pochodzi z języka francuskiego i oznacza gąsienicę. Patrząc na wyroby szenilowe trudno oprzeć się wrażeniu, że termin jest wyjątkowo trafny. Stojące w rządkach puchate gąsienice, jedna tuż przy drugiej. Cudny widok. Kojarzę modne swojego czasu swetry i inne wyroby dziewiarskie w takie właśnie gąsienice. I przyszła pora by te puchate rządki zagościły w mojej pracowni. Wcześniej kilkakrotnie podczas moich pinterestowych nasiadówek, przemknął mi kocyk do złudzenia wyglądający jak wykonany z szenilowej tkaniny. Wykonanie wydawało się proste, w szufladzie spoczywała odpowiednia tkanina, wystarczyło domówić jeden kupon i przystąpić do działania.

Kocyk okazał się bardzo milutki, ładnie otula ciało. I co warto podkreślić, wykonany jest z tkanin 100% bawełnianych, jest zatem doskonałą alternatywą dla poliestrowych wyrobów z użyciem minky.

Idealną do tego projektu flanelę miałam zachomikowaną od kilku lat: w dwóch kolorach – kremowym i miętowym. Dokupiłam róż w  sklepie Miekkie i dobrałam na spód bawełnę (również z zapasów).

Instrukcja wykonania tego kocyka już wkrótce 😉

Lama Lucy

To zwierzę mieszka z nami od stycznia. Ma zmierzwione futro, przybrudzone siodełko – jest za to bardzo kochane przez swoją Panią. Alpaka podróżuje z nami, śpi w cieplutkiej pościeli, gdzie jest czule głaskana przed snem.
W zasadzie nie do końca wiemy czy to lama czy alpaka, planujemy w wakacje rozwiać wątpliwości odwiedzając hodowle obu;). Na potrzeby chwili nazwaliśmy ją Lama Lucy.
Uszyta z białego futerka – resztek po białym płaszczu, wypchana kulką silikonową, która służyła za imitację śniegu w zaprzyjaźnionym studio w trakcie świątecznych sesji fotograficznych. U nas nic się nie marnuje!

 

Pierwsze trójkąty wiosny nie czynią…

Ktokolwiek obserwuje moje patchworkowe próby, zauważy pewną prawidłowość. Dotychczas zszywałam wyłącznie kąty proste. Kwadraty i prostokąty – nie wychodziłam poza bezpieczną strefę.

Tymczasem trójkąty bardzo często pojawiają się w moim ulubionym cyklu na YouTube – Midnight Quilt Show. Jeśli jeszcze nie mieliście okazji tam zajrzeć, koniecznie spróbujcie. Prowadząca Angela Walters z dużą dozą humoru pokazuje jak stworzyć wyjątkowe quilty. Odcinki są po angielsku, ale każdy, kto będzie miał kłopoty ze zrozumieniem, może po prostu nacieszyć oko feerią barw. Przy kolejnym sezonie programu postanowiłam podjąć trójkątowe wyzwanie o nazwie HST (half square triangle).

Kwestia wyboru kolorystyki do sypialni próbowała się rozwiązać już któryś miesiąc. Szare ściany i białe dodatki potrzebowały barwnych plam. Turkusowych? Różowych? Wybór, zaskakujący dla mnie samej, padł na zielenie. Wystarczyły świeczki  w Pepco, które kompletnie pokrzyżowały moje kolorystyczne plany. Przegląd szafy, małe zakupy, pomiary i obliczenia. Układ trójkątów na narzucie miał z założenia być chaotyczny. Koleżanki z grupy fb Patchwork po Polsku doradzały jednak, by ów chaos spróbować zaplanować. Czy mi się udało? Żmudnie układane w idealnie zaplanowany chaotyczny wzór trójkąty, postanowiły w trakcie zszywania zmienić swoje miejsce w szeregu i i planowany chaos już nie do końca był taki zaplanowany.

Wśród dodatków znalazło się jeszcze więcej świeczek oraz dziergane koszyczki, które wykonała dla mnie Agnieszka z hoohooworld. Jeszcze tylko ściany czekają na ubranie w botaniczne plakaty. I tak gotowi czekamy na wiosnę;)