Gdy jesień pomału gasiła soczystą zieleń, postanowiłam na chwilkę przywrócić ją w naszym przydomowym ogrodzie, Na chwilkę – bo tylko na czas kilku zdjęć, potem spódniczka ruszyła w świat.
Wykorzystałam fason, który już kilkakrotnie zawitał w mojej pracowni. Sięgnęłam po krynolinę, taśmę, którą obszyłam szyfonowe koła i przyszyłam do podszewki z tafty.
Jakimś dziwnym trafem, w garderobie znalazły się idealnie pasujące do kreacji, zielone buciki.