Merida (dość) waleczna

Od momentu, gdy nasze dzieci zaczęły wykazywać zainteresowanie szklanym ekranem, nasze gusta telewizyjne pomału znikały wśród JimJam, MiniMini, Cbeebies, Boomerang itp. Dość cierpliwie znosiliśmy kolejną projekcję „Aut”, Toy Story”, „Wall-e” czy „Krainy Lodu”. Nie wiedzieć czemu zainteresowania nie wzbudziły „Król Lew”, „Madagaskar” czy inne zwierzęce animacje.  Każda nowość proponowana przeze mnie przyjmowana jest z dużą rezerwą i wymaga odpowiedniej oprawy (popcorn, sterta poduszek, wieczorny klimat…). Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać po „Meridzie Walecznej”. Film znałam tylko ze słyszenia i rudej, kudłatej fryzury głównej bohaterki.

Po kilku projekcjach Baś śpiewała piosenkę z filmu, po kilku następnych zapragnęła być szkocką królewną… Dość buntownicza i uparta, niekoniecznie waleczna i odważna. Niedostatki charakteru trzeba było nadrobić strojem.

Sukienka powstała ze szmaragdowej dresówki pętelkowej w połączeniu z bawełną z elastanem w kolorze ecru.

Łuk powstał przy pomocy Piotra – stolarza.  Patyki do strzał to też jego zasługa. Udekorowałam drewniane elementy piórkami. Z karimaty stworzyłam kołczan, wypchałam pianką florystyczną, by strzały odpowiednio sterczały i nie wypadały w trakcie swobodnych harców.

DSC02081web DSC02090-Editweb DSC02096web DSC02100web DSC02114-Editweb DSC02167-Editweb DSC02181web DSC02182-Editweb1 DSC02255web DSC02256web DSC02273web DSC02326web DSC02340web DSC02395web

Pewnej zaprzyjaźnionej rodzinie serdecznie dziękuję za gościnę w murach Baszty ;).

DSC02410web