No nie sposób. Zaczęło się niewinnie – jeden malutki PDFik zakupiony na Etsy. Wykrój na bluzę dwustronną. Do tej pory nietknięty. Ten jeden zakup i dostępność różnych form płatności spowodowały lawinę a Black Friday i kolejne „okazyjne i jedyne w roku” obniżki sukcesywnie uszczuplały wirtualny portfel. No ale jak tu przejść obojętnie? Jak się oprzeć? Wykroje na bluzy, sukienki, spodnie, płaszczyki, czapki czy buty(!) lądowały miękko w folderze „Pobrane”, by za chwilę na stałe zagościć w specjalnie przygotowanych katalogach. No i tak sobie tam spoczywają, aż w chwili „wolnego czasu” sięgam po któryś z czystej fanaberii (kto by szył letnią kieckę zimą?)
No i nadeszła – sukienka marzenie. Nie do końca mogłam ją uszyć zgodnie z sugestiami projektantki, a to dlatego, że w Polsce niedostępny jest element pasmanteryjny Horsehair braid . Nazywany po naszemu krynoliną (ta jest dostępna) ma dodatkowo nitkę ściągającą by elegancko wpasować się w spódnicę z koła – ładnie usztywnić i zaakcentować hmmm… no … koło. W ramach radzenia sobie z kwestią nie-do-przeskoczenia, sięgnęłam po żyłkę wędkarską, by chociaż tak usztywnić brzeg koła (podwójnego zresztą) dołu sukienki.
Wykorzystałam resztki tafty (w dwóch odcieniach i dwóch gramaturach – ale różnicę zauważą tylko skrajni perfekcjoniści), którą nie wiedzieć czemu tak namiętnie kupuję. Na podszewkę wykorzystałam kreszowany batyst (miałam nadzieję, że się rozprasuje… Nic z tego). Pod taftę powędrowało jeszcze sporawo tiulu – by nadać sukni objętości.
No i pomysł na sesję… Miała czekać do lata, ale koło 3 w nocy między jednym kaszlem Baśki, a drugim i kolejną dawką syropku, narodził się zamysł. Efekty? Poniżej
Wykrój na sukienkę można zakupić tu —> LUXE DRESS