W zgodzie z tradycją…

Jakoś tak poukładały się moje szyciowe poczynania, że corocznie przygotowuję świąteczną sukienkę dla córki. To chyba raczej moje widzimisie, niż autentyczna potrzeba Basi. W szafie wiszą jeszcze kreacje z lat ubiegłych ( np. —> ta <—-), gdyż Mała rośnie niespiesznie, a tu sklepy internetowe tradycyjnie kuszą nowymi wzorami. I tak oto urzekła mnie kolekcja Camelot Fabrics, którą wypatrzyłam w sklepie Miekkie. A kolekcje tkanin mają to do siebie, że każdy ze wzorów pasuje do innego i można dowolnie mieszać i łączyć wzory w jej obrębie.

I przyznam szczerze, miałam spory dylemat by wybrać jeden z nadruków na świąteczną sukienkę. W dwóch zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Dość odważne połączenie wydawało mi się mało racjonalne – dwa różne i dość charakterystyczne wzory mogły kłócić się w jednym produkcie,  ale serce podpowiadało by dać upust świątecznej jarmarczności i pozwolić sobie na odrobiną szaleństwa.

American Girl

Polka dots – ukochany motyw. Niezwykle dziewczęcy, uroczy, prosty, nieskomplikowany i nienachalny. Już na dobre zagościł w sukienkach z halką pettiskirt, któe oferuję na indywidualne zamówienie od kilku lat w sezonie letnim

Tym razem sięgnęłam po inny krój – z rękawkami i zapięciem z przodu. Nie zrezygnowałam jednak z halki typu pettiskirt (to ona zapewnia spektakularny efekt).  Od dawna też miałam w planach wykonanie ogromnej atrapy lizaka (z wykorzystaniem makaronów basenowych i czerwonej taśmy pakowej). W klimatycznych zakątkach naszego miasta powstały kadry w stylo vintage. Nie mogło zabraknąć też oldschoolowej Coca Coli w szklanej buteleczce.

 

 

Łowicz codzienny

Wzór łowicki króluje w polskich sklepach internetowych z dzianinami i tkaninami od kilku lat, pojawia się na białym tle, czarnym oraz kilku innych kolorach. Mnie osobiście ujął w białej wersji i już jakiś czas temu zakupiłam kupon tkaniny wodoodpornej z myślą o płaszczyku dla B. jednak dopiero pętelkowa dzianina z pasiakowym nadrukiem przyprawiła o szybsze bicie serca. Chwila – moment, była w koszyku, po upływie kolejnych kilku minut, płaciłam też za panel z subtelnym elementem łowickiego zdobnictwa.

Prosty krój – w zasadzie T-shirt lekko skrócony i doszyty do niego marszczony pas. Gdy w grę wchodzą takie nadruki, krój nie może przytłaczać. Baś doceniła moje starania, nazajutrz domagała się założenia sukienki do przedszkola. Może wyszła ciut za krótka, ale, nie oszukujmy się: białe tło? Góra jeden sezon.

W ogródeczku

Każda wizyta u rodziny na wsi to wspaniała okazja by zaszyć się w zakamarkach ogrodu, odziać Baśkę w sukienkę szytą kilka tygodni wcześniej, obiecać sporą porcję ulubionych słodyczy i cierpliwie czekać aż młoda dama zechce ustawić się tam, gdzie zaplanowałam. Po uprzątnięciu podejrzanych badylków, odgonieniu mrówek, przeniesieniu dżdżownicy, Barbara niechętnie i z podejrzliwością postanowiła współpracować.

Sukienka uszyta została z wykorzystaniem wykroju Nora od Violette Field Threads i bawełny amerykańskiej w cudny ptasi wzór. Kreacja niezwykle romantyczna świetnie wpasowała się w ogródkowe klimaty.

Kubę też namówiłam na zdjęcia. Bez przebieranek

Z nutką poznańskiej oszczędności…

Zacznijmy od szczerego wyznania. Nie szczędzę kasy na materiały. Kupuję impulsywnie, na zapas, uwiedziona kolorem, wzorem lub super okazją (limitowana partia, która się nie powtórzy w kuszącej cenie)…  Nijak ma się to do legendarnej poznańskiej oszczędności (czyt. skąpstwa).

Równie chętnie odwiedzam lokalne lumpeksy. We wtorki (bo najtaniej). Szukam smakowitych kąsków – ciuszków niebanalnych, nietuzinkowych, jedynych w swoim rodzaju. Dla dzieciaków, do zdjęć. Lub inaczej – ubrań, które źle czują się w swoim rozmiarze i czekają na metamorfozę. Uwielbiam ideę upcyclingu – nadawania rzeczom drugiego życia. I tak, jeszcze zimą, trafiłam na genialną spódnicę w rozmiarze 40 z cudownym haftem i w pięknym kolorze.

Zgromadziłam w ten sposób kilka udanych egzemplarzy spódnic (koniecznie z podszewką z materiału takiego samego jak materiał wierzchni kiecy – to jakieś 0,5 m kwadratowego materiału). Na pierwszy ogień poszła wspomniana wcześniej. Reszta czeka na inspirację i poryw serca 😉

Góra sukienki uszyta z gładkiej podszewki, dół ucięty tak, by było racjonalnie.

A ozdobny pas wykorzystałam do spódniczki (zameczek pozostał na sw0im miejscu). Poodpruwałam, zmarszczyłam, skróciłam, wszyłam z powrotem…

Koszt obu obrań wyniósł  ok 5 zł (2 zł spódnica z SH oraz napki).

Moja osobista Bella

Inspiracji nie trzeba szukać. Pomysły na nowe projekty najczęściej znajdują się (cię) same. Raz zachwyci cudny wykrój, innym razem wyjątkowa tkanina.  Nierzadko inspiracją staje się postać z ulubionej (w danej chwili) kreskówki czy bajki dzieci. Klasyczna opowieść Disney’a o Pięknej i Bestii wałkowana była w naszym domu już w ubiegłym roku. Fascynacja pogłębiła się wraz zakupem radyjka i płyt z hitami z disneyowskich produkcji. Baś nuciła „… chociaż serca drżą, choć niepewni są, Piękna z Bestią jest…”. Z niecierpliwością czekałyśmy na filmową wersję opowieści. Nie zawiodłyśmy się – jest piękna, jednak jednogłośnie orzekłyśmy, że bardziej podoba nam się sukienka z filmu animowanego.

Przystąpiłam do dzieła. Poszukiwania pomysłu jak poradzić sobie z marszczeniami na sukni zaprowadziły mnie do tego wpisu. Potraktowałam go raczej poglądowo, nie mogłam skorzystać z podanych wymiarów – szyłam wersję duuużo mniejszą. Obliczenia zajęły sporo czasu, pierwsza wersja była za długa, dopiero druga idealnie ułożyła się na krynolinie. Ta z kolei zafundowała mi niejeden siwy włos – ależ się naklęłam przy jej tworzeniu. Skorzystałam ze wskazówek z tej strony i uzyskałam taką halkę.

Góra sukienki to bardzo kombinowany twór, za którego bazę posłużył (z dużymi zmianami) wykrój na gorsecik od Create Kids Couture —> KLIK<—- . Do kompletu zakupiłam żółte butki i rękawiczki na aliexpress.

Całość została uszyta z grubej satyny z lycrą – to był idealny wybór do tego projektu.

Oto kilka ujęć z sesji próbnej – przymiarkowej:

I kilka ze stylizowanej – w pałacu w Pawłowicach k. Leszna.

 

 

W stylu Boho

Stosunkowo świeży wykrój od Simple Life Sewing Patterns wylądował w koszyku jakieś dwa tygodnie temu.  To wzór o dwóch opcjach długości (sukienka/top) oraz kilku fasonach rękawa. Dawał obietnicę szybkiego efektu bez zabawy w zapięcia (ciuszek zakłada się przez głowę). Do kompletu potrzebowałam zwiewnej, letniej tkaniny i wybór padł na mięciutki jeans w gwiazdki od Miekkie.

Materiał w 100% spełnił moje oczekiwania. Tkanina w charakterze przypominająca amerykańskie bawełny patchworkowe (nieco cieńsza). Gniecie się umiarkowanie (jak to bawełna), ale łatwo rozprasowuje. Nadruk po praniu nienaruszony (pranie w 30 stopniach). Resztki po praniu zamierzam poddać działaniu suszarki bębnowej, by dokładnie sprawdzić właściwości nadruku
W pierwszym praniu (dekatyzacja) straciła raptem centymetr (z półtora metra), więc kurczliwość znikoma. Szyła się kompletnie bezproblemowo, do tego fasonu sukienki potrzebowałam czegoś, co ładnie będzie się marszczyć i podwijać cieniutkim brzegiem. Srebrne gwiazdki mienią się cudnie w słońcu – efekt WOW gwarantowany.

A oto efekty moich wieczornych przyjaźni z boho-wykrojem i gwiaździstym jeansem.

Do ostatniego skraweczka…

Wśród moich noworocznych postanowień – tych całkiem oczywistych, znalazło się i takie, które dotyczy stricte mojego hobby. Obiecałam sobie, że nie zakupię ani grama dzianiny, póki nie wykorzystam choćby połowy z tego, co obecnie chomikuję we wszystkich możliwych zakamarkach mojego domu. Sprawa o tyle poważna, że gromadzę, oprócz zgrabnych i wymiarowych kawałków (100 x 150), również ścinki, których najnormalniej w świecie żal mi wyrzucić.

W przypływie weny i przerzucania sterty kawałków, zaplanowałam kolejną sukienkę dla córci. Wyłowione skrawki zapowiadały szaleństwo kolorystyczne, które jeszcze kilka lat temu byłoby nie do pomyślenia. I tak w roli głównej wystąpiły: jersey w kolorze koralowym i fuksji, pomarańczowa pętelka (resztka po dyniowej kreacji). Ściągacz w żółtym kolorze przeznaczony był do realizacji innego projektu, ale przecież zawsze można dokupić ;). Kieszonki, jako jedyne, wycięłam z większego kuponu dzianiny (znając życie zabraknie mi kiedyś tych kilkunastu centymetrów i będę musiała dokupić kolejny metr….).

Wykrój – nasz ulubiony (mój i Basiowy). Pisałam o nim TU i uszyłam już około 10 sukienek z jego wykorzystaniem.

 

W oczekiwaniu na cieplejsze dni…

Zimowe wieczory dłużą się strasznie. Każdy z niecierpliwością wypatruje cieplejszych dni. Nauczona doświadczeniem, wykorzystuję ten czas na szykowanie kreacji do letnich sesji fotograficznych.  Przeglądam przepastne szuflady z materiałami, dobieram wykrój i… kilka wieczorów później – kreacja gotowa. Zmodyfikowałam nieco oryginalny wzór, dodając ulubiony dół z koła z halką typu petticoat. Choć miałam nieco inną wizję kolorystyczną, postanowiłam wykorzystać najpierw materiały, które już dłuższy czas zalegały zapomniane.

Góra sukienki uszyta została według tego wykroju.

Gdy zabrzmi „Last Christmas”…

Przygotowania do Świąt to temat w wielu domach drażliwy i niezrozumiały dla męskiej części domostwa. Zapał, euforia i zachwyt pojawiają się wraz z pierwszą emisją Last Christmas w RMF. Kobiety w amoku przeglądają gazetki marketowe w poszukiwaniu błyszczących durnostojek, które zbiorą calutki grudniowy kurz w mieszkaniu, kupują kolejne pudełka bombek (choć żadna się w zeszłym roku nie stłukła) i z błogością miziają mięciusie pledziki (w jedynym słusznym kolorystycznym połączeniu świątecznym: biel+czerwień. Koniecznie w stylu skandynawskim). Nic tak nie smakuje jak kawa z kubka w dzierganym wdzianku, a latarenka (w wersji XXL) stoi już chyba w każdym możliwym pomieszczeniu w domu. Jeszcze tylko ręczniczki w renifery, mikołajowa ozdoba na sedes i – JESTEŚMY GOTOWI!

Nie bez znaczenia pozostaje dobór garderoby na czas uroczystego świętowania. Musi być pięknie i wygodnie (dzianina choć mało elegancka, świetnie poradzi sobie z 12 daniami na wigilijnym stole). Miałam w tym roku plan, by wszystkich domowników odziać w okazjonalne czerwone lub zielone sweterki z reniferem/Mikołajem/choinką. Nasz lokalny SH przewidział takie zapędy i wygospodarował specjalny wieszak z wdziankami  prosto z filmu Bridget Jones. Żarty żartami, sweterki były średniej jakości i absurdalnych rozmiarów (niczym dla Big Johna z Texasu). Choć niektóre aplikacje rozczulały, zrezygnowałam z zakupu.

Motorem napędowym do stworzenia świątecznej kreacji dla Baśki był konkurs szyciowo-fotograficzny organizowany przez sklep internetowy z dzianinami Dresówka.pl. Nie mogłam zaprzepaścić takiej szansy, wszak nagrody zacne. Tym sposobem powstała sukienka ze sznurowaniem na pleckach z cudownej dzianiny w brokatowe śnieżynki. Za halkę posłużyła czerwona pettiskirt (zarówno sukienkę, jak i spódniczkę można z powodzeniem nosić osobno).

 

dsc05715web dsc05744web dsc05764wweb dsc05769web dsc05779web dsc05789web dsc05804web dsc05816web